104 LAMINAT - CZYLI IM MNIEJ AUTEK, TYM WIĘCEJ
"ZNAWCÓW" TEMATU.
O tym autku, które jednym się podoba, inni twierdzą że jest to szkarada
pisało już wielu. Mnie natomiast egzemplarz nr 001 (jeden jak mniemam z
"wielkiej czwórki"), który przez Pana Waszczura z Pomorza,
poprzedniego właściciela został pieczołowicie i zgodnie z oryginałem
odrestaurowany, urzekł od chwili kiedy go zobaczyłem w piękny zimowy
poranek przed kilkoma laty.
Wyszukiwanie motoryzacyjnych staroci wymaga przede wszystkim cierpliwości
i wiary. Tej pierwszej - aby przeczekać nawet kilkanaście miesięcy, aż
poprzedni właściciel urealni cenę, drugiej - że to nastąpi i że tym
szczęśliwcem będę ja. I jak mawiają sąsiedzi zza wschodniej granicy "mnie
powiezło", nieco przepłaciłem, ale została moją.
"Na kołach" została dostarczona do Warszawy, niestety problemy ze
skrzynią biegów i brak jednego z trzech do przodu sprawił, iż musiałem
wymienić ją na nową, z grubszych zmian to odbudowałem jedynie tapicerkę
wnętrza.
Ponieważ udało mi się przy okazji zakupu kolejnego laminatu wejść w
posiadanie dokumentacji z prób fabrycznych mam gwarancję, iż autko jest
jednym z 4 egzemplarzy, choć moje z numerem 001 zostało fizycznie
wykonane i skierowane do prób drogowych po egzemplarzu 002, który do
niedawna znajdował się w okolicach Pruszkowa. Charakterystyczny element
tych pierwszych to klamki zewnętrzne od syreny i pas tylny z wąskimi
lampami od warszawy
Resztki jeszcze jednego "fabrycznego", jak przypuszczam, egzemplarza
znajdują się na dachu budynku złomowiska samochodów na warszawskiej
Woli. (Patrz obok - "Syrenka na dachu".)
Ponieważ zostało wykonanych w latach 70-tych jeszcze kilka lub kilkanaście
egzemplarzy tzw. "rzemieślniczych", najczęściej wyklejanych na ramie od
Wartburga 312, (nadwozia z laminatu to nawet szczury żreć nie chciały)
to do niedawna mniej lub bardziej zdewastowane egzemplarze można było
spotkać na szrocie pod Radomiem i w okolicach Mielnika na Podlasiu (oba
nadawały się do odbudowy), być może ocalały jeszcze inne, choć opowieści
o wykonaniu kilkudziesięciu egzemplarzy metodą chałupniczą można chyba
włożyć między bajki…
Oprócz wspomnianego powyżej jestem szczęśliwym posiadaczem jeszcze 3 autek
tego typu, w tym dwóch sprawnych.
Ten pomarańczowy egzemplarz, obecnie oklejony etykietami, jest o tyle ciekawy,
gdyż został wyklejony w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych na ramie
od Wartburga 312, a w połowie lat osiemdziesiątych zamontowano w nim
rzędowy, 4-cylindrowy silnik o poj. 1600 cm3 od
VW pasata. Konieczność zamontowania chłodnicy spowodowała wydłużenie
maski silnika i dziś z przodu mamy skrzyżowanie audi ze skodą.
Niezaprzeczalnym walorem tego egzemplarza jest jego szybkość (nawet
ponad 150 km/h) oraz niezawodność, która sprawia że bez większego
ryzyka "zaliczyłem" nim kilka zlotów rocznie…
Nowym nabytkiem jest egzemplarz (biały) z silnikiem s15 od syreny i
przodem jak w "wielkiej czwórce", ale już innym pasem tylnym ze światłami
od pf 125p. Aktualnie po remoncie instalacji elektrycznej poprzegryzanej
przez szczura w 4 miejscach, autko oczekuje na remont tapicerki wnętrza.
Natomiast "sportowy" żółty egzemplarz przeznaczony wstępnie do remontu,
pozostanie egzemplarzem stojącym, ponieważ u poprzedniego właściciela
przeszedł dość poważną kolizję, która spowodowała "przekoszenie" ramy,
co automatycznie w przypadku oklejenia ramy i nadwozia laminatem eliminuje
możliwość powrócenia do stanu przyzwoitości.
Choć był to w zasadzie tylko wniosek racjonalizatorski, który nie miał
dalszego ciągu, to zastanawia niechęć i lekceważenie tego modelu przez
"znawców" tematu. Przecież, jak na połowę lat sześćdziesiątych było to
auto, które mogło się ówcześnie podobać. W końcu przecież towarzysze z
DDR mieli swoją "mydelniczkę", która zmotoryzowała ich kraj, a w innych
"demoludach" była obiektem pożądania jeszcze w latach osiemdziesiątych.
Ciekawostka, która mi w końcu kwietnia sprawiła ogromną radość - pojawiła
się internetowa strona o syrenkach laminatach: www.syrenalaminat.republika.pl.
|